Mógłbym streścić ten film w jednym zdaniu, ale to nie miałoby sensu. Niewielkie epizody zmieniające delikatnie bieg życia. Niezwykłość obserwacji codzienności i niecodzienności.
W przedświątecznej pogoni, pośród supermarketowych pseudomikołajów taki film to prawdziwy balsam dla zabieganej duszy. A pomyśleć, że mieliśmy się uświątecznić filmem "4 gwiazdki"...
Mamy nadzieję, że za parę(naście)lat Matylda odgrzebie bloga i popatrzy, co oglądali jej rodzice , jak była mała:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz