poniedziałek, 30 maja 2011

NIEDZIELNE ŚWIĘTOWANIE

Już coroczną tradycją się staje, że mamy imieniny i Dzień Dziecka wspólnie świętujemy :) 

W tym roku dołączyła do nas Ala z mamą i babcia Krysia i świętowanie rozpoczęliśmy od pikniku w Teatrze Leśnym na Jaśkowej Dolinie. Bardzo lubimy to miejsce, bo scena umieszczona w środku lasu powoduje, że muzyka się pięknie rozpływa. Jazz w wykonaniu dzieci nie za bardzo przypadł do gustu dziewczynkom ...

ale niesamowitą frajdą okazało się malowanie balonów

z których później została utworzona instalacja przy scenie, taki mały balonowy las :)

Z Teatru Leśnego pojechaliśmy do Jelitkowa


Gdzie nad morzem Matylda i Ala urządzały rowerowe zawody. Matylda dzielnie sobie radziła na nowym większym rowerku, na razie na 4 kółkach, ale lada dzień będziemy robić kolejne przymiarki do dwóch kółek 



Dla zmęczonych podróżników, jako przerwa w wyprawie była pizza z Tesoro, nasza ulubiona jedzona na plaży. A plaża ku naszemu zdziwieniu była prawie pusta w niedzielne popołudnie. Może to przez  chmury które przez cały dzień straszyły, my się jednak  przestraszyć nie daliśmy i cały czas je przeganialiśmy.  To była fantastyczna niedziela :)

sobota, 28 maja 2011

BKF, czyli Bajkowy Klub Filmowy



Kino lubimy od zawsze i tymbardziej cieszy fakt, że i Matylda wielką kinową "miłość" poczuła :) Mamy już nawet swoje kinowe małe tradycje. Zawsze bierzemy M&M i w oczekiwaniu na film barwimy języki na różne kolory jednocześnie testując co z łączenia kolorów wyjdzie. Na RIO byliśmy już jakiś czas temu, ale zapomnieliśmy o tym napisać, a to film wyjątkowy, bo dzięki niemu udało nam się z Matyldą porozmawiać o odwadze i walce z małymi i dużymi "strachami". Myślę, że jeszcze kiedyś wrócimy do opowieści o Blue :)

czwartek, 26 maja 2011

Dzień Mamy i Taty

przychodzi taki czas w życiu rodzica, kiedy uświadamia on sobie dobitnie, że jest już po drugiej stronie...czyli traumy związane z publicznymi występami w przedszkolu, a później w szkole - w końcu się skończyły!

ale! od czasu, gdy było się dziecięciem, poziom empatii drastycznie wzrósł i teraz, kiedy powinno się być tylko biernym i krytycznym obserwatorem, przeżywamy występy razem z dzieckiem...

taki też był Dzień Mamy i Taty w Matyldy przedszkolu. Wysiadły mikroporty czy inny osprzęt sceniczny, więc dzieci zostały na lodzie zdane na własne gardła. Na szczęście musiały tego dnia zjeść solidny obiad, bo dały radę;)

sukces ma ponoć wiele matek i ojców, a szczególnie w Dzień Mamy i Taty-pani Ela i pani Ania musiały włozyć kawał pracy w zgranie takiego zespołu pieśni i tańca!


Wprawki w cheer-leaderowaniu okazały się całkiem niezłe - "Mamo Tato, ko-cham Cie-bie!"


W prezencie dostaliśmy konfekcję z suszonego chleba i fizeliny:) Jak miło być mamą i tatą! (oczywiście nie naraz...)

czwartek, 19 maja 2011

Multi Kulti Bajkowanie z Trolami

Bardzo sie cieszyliśmy, bo udało nam się dojechać do Gdyni, do Galerii Malucha:

http://www.galeriamalucha.com/

...na Multi Kulti Bajkowanie, organiozowane przez SKE ( Stowarzyszenie Kreatywnej Edukacji http://multikultibajkowanie.blogspot.com/

Fantastyczne zajęcia, prowadzone z wielką pasją, zabrały dzieci do tajemniczej Skandynawii. Były opowieści o sympatycznych trolach, a dzieci przygotowywały włosy trolów, w których Matylda się na fotkach prezentuje :) Dzieci poznały bahaterów bajek z krajów skandynawskich, a więc podróżowaliśmy z Trolami z Norwegii, Muminkami z Finlandii, Pipi ze Szwecji i Syrenką z Danii :) Była też mała lekcja wiedzy o państwowości: dzieci poznały i rysowały flagi krajów skandynawskich.


Maluchy nauczyły się też szwedzkiej zabawy "Szymon mówi .." , a na pożegnanie dostały znaczek z wybranym bohaterem z bajki. Matylda wybrała muminka, ale niestety nie chciała go wysłać do cioci Agi do Norwegii, bo powiedziała, że pokaże, jak przyjedzie do Gdańska :) Pozdrawiamy z polskiej ziemi ciocię Agę i Tymka i czekamy na nich w Polsce-wtedy opowiemy jej wszystkie zasłyszane skandynawskie bajki :)

A My czekamy teraz na Festiwal Bajek który ma być już w czerwcu !!!


niedziela, 15 maja 2011

NOC MUZEÓW

Od kilku dni przygotowywaliśmy Matyldę na wydarzenie, jakim miała być "Noc muzeów". Sugerowaliśmy nawet, aby ucięła sobie drzemkę w środku dnia, aby mieć więcej sił na wieczorną eskapadę, ale widocznie nie była jej potrzebna;)

Rozpoczęliśmy od Muzeum Narodowego i koncertu "Bajnutka", aby później przejść do wystawy malarstwa i ceramiki.


zmierzchało juz, a Matylda, wraz z posuwaniem się wieczoru. zyskiwała nowych sił na kolejne wieczorne atrakcje!

Niestety, nie dostaliśmy się do Ratusza Miejskiego, do którego kolejka ciągnęła się przez pół Długiej(i tak w porównaniu do tej do Muzeum Bursztynu była całkiem krótka!)

ale za to spotkaliśmy Alę z jej mamą, które także przybyły na Noc Muzeów

Zapełniliśmy czas oczekiwania w kolejce kawą, goframi i zabawą, bo tego chyba przypominać nie trzeba, że jak "jest Ala - jest impreza";)

skierowaliśmy nasze rozbujana kroki do Muzeum Etnograficznego, gdzie dziewczyny (małe i duże) ćwiczyły się w sztuce origami. A to w ramach wystawy japońskiej, która obecnie w Muzeum gości.

Ale największa próba wytrwałości została na koniec! Muzeum ma wieżę, na szczyt której prowadzi ok 150 stopni. Sama wysokość nie była tak męcząca, jak kolejka prowadząca na szczyt, która poruszała się w żółwim tempie-trwało to około godzinę! Ostatni fragment wiodący do kopuły wieży prowadził nas ciasnymi stromymi schodami w ciemne pomieszczenie, z którego już rozpościerał się widok na Gdańsk nocą.


Naprawdę było warto! chociażby dla próby sił i determinacji Matyldy, która, pomimo zmęczenia( było już po północy!), dzielnie zdobywała wieżę! Sezon można zatem uznać za otwarty, a pierwszy trening wieczornych aktywności Matyldy zaliczony na medal!

środa, 11 maja 2011

CZEKOLADOWE MYSZKI


Za myszkami Matylda raczej nie przepada, ale takie czekoladowe to już całkiem inna bajka ... W ramach wypróbowywania przepisów które mogą się kiedyś przydać na urodzinowe przyjęcie popołudniową porą zrobiłyśmy z Matyldą myszki według przepisu z fajnego bloga http://grysik.com/slodko/myszy-w-kuchni/

Nasze myszki były bez ogonków, bo niestety w kuchni żadnych jadalnych rzeczy na ogonki nie znalazłyśmy ale zabawy był ogrom :)  Matyldzie największą frajdę sprawiało rozdrabnianie ciasteczek i dzielnie wszystkie ciasteczka przygotowała, mama składniki połączyła i razem myszki wylepiałyśmy. Tata najbardziej wciągnął się w temat pałaszowania myszek :)

poniedziałek, 9 maja 2011

CZAS NA CZEKOLADĘ

Ostatnio z Matyldą podczas naszych "babskich" wypraw do kawiarni odkryłyśmy Cafe Factotum http://www.cafefactotum.pl/ 

Kawiarnia w samym centrum Gdańska, a jednak trochę na uboczu, bo nie przy samej Długiej. Matylda była miejscem oczarowana, bo tyle "błyszczu" jak to Matylda mówi na wszystkie błyszczące dodatki, a sporo ich tam jest bo kawiarnia ma swój gwiazdorsko filmowy charakter. Następnym razem wybierzemy się już w całą brygadą M3 :)


czwartek, 5 maja 2011

koń trójmiejski

Jaki koń jest, kazdy widzi. A narysowanemu w zęby się nie zagląda ponoć. Bo i po co.

Matylda ostatnimi czasy namiętnie rysuje rozmaite rumaki, klacze, ogiery i inne maści wszelakiej. Niektóre przyjaźnią się z motylami, inne mają pozyczone głowy. Niektóre bardziej przypominają wcześniejsze stadia ewolucyjne tegoz gatunku, ale przeciez kazdy musi ewolucję jakąś przejść, szczególnie ewolucję umiejętności rysunkowych.

Kossak zapewne tez tak zaczynał. Co nie znaczy, ze kazdy jak Kossak ma skończyć. Kucykom juz wyrosły skrzydła po bliższych kontaktach z pegazami , syrenki skojarzyły się z kucykami tworząc krzyzówkę w postaci "kucykosyrenek". Konia, jak mawiał klasyk, królestwo za konia! a nam chodzi o odgłos paszczą.