czwartek, 27 listopada 2008

Matylda idzie do pracy ...

Matylda to taka mała iskierka która wszystko dzielnie śledzi, obserwuje, a jak sie dzisiaj okazało równie dobrze naśladuje ... Dzisiaj z kartonika swoich zabawek wyszperała telefon i zaczęła przez niego prowadzić bardzo zaangażowaną rozmowę, mimika twarzy, gesty wszystko mówiło, że jest bardzo zaaferowana. Ruszyła szybko w kierunku biura ( jednego z pokoi w naszym mieszkaniu)  i zanim weszła do środka spojrzała na mnie i powiedziała: " pa, pa idę do pracy"
Weszła do pokoju i zaczęła przesuwać tatę z krzesła walcząc o swoje miejsce przy komputerze. Udało się z nią wynegocjować, aby opuściła biuro, bo tata poprosił ją aby wybrała jakieś płytki dla klienta i wręczył jej katalog, a ona już poczuła, że ma zadanie i ruszyła je wypełniać :)

środa, 26 listopada 2008

"Zębelkowe"przygody kolejny odcinek


Dzisiaj od rana Matylka gdy tylko odkryła, że w biurze u taty znajduje się jej nowy prezent czyli farbki rozpoczęła namawianie mamy, aby czym prędzej zająć się " zębelkami " ( nadal tak woła na pędzelki) Zabezpieczone zostały zatem wszelkie części garderoby przez stój malarski, wybrane cztery kolory do malowania ( z wiekszą ilością byłaby duża zadyma) i się rozpoczęło ...
Matylka sama zmalowała to dzieło ( z małą asystą i pomocą mamy) ...


a następnie własnoręcznie podpisała, aby nikt nie miał wątpliwości



Mała Artystka zaprezentowała swe zimowe dzieło ...



a następnie na wystawę żabę Monikę zaprosiła, którą trzyma w rękach i opowiada jej wszystko.
Tak wyglądał dzisiejszy zębelkowy świat Matylki :)

"Idzie jaczek"

Dzisiaj Matylda bardzo wyrozumiale potraktowała rodziców i spała prawie do 9.00 co było istnym cudem, a jak tylko wstała przypomniała sobie wierszyk i cały czas go z gilgotkami powtarzała. Wierszyk jest prosty i każdemu znany, ale trzeba pamietać, że Matylka nadal "r" rzadko w swych słowach używa ...
"Idzie jaczek jebojaczek, jak uczypnie bedzie aczek ! "

ŚNIEŻNE SZALEŃSTWO CD...


Choć nie napadało nowego śniegu i wczorajszy u "zimowych przedszkolaków" cieszył się niesłabnącym powodzeniem, a więc dziewczyny czym prędzej orły na śniegu zaczęły malować ...


później przyszła pora na "reanimację" bałwana i wszyscy dzielnie zaangażowali się w doklejanie mu części ciała i garderoby które wcześniej poodpadały. Wszystkie dziewczynki stały w kolejce do mamy Moniki po kolejnego guzikowego listka, aby przyczepić go do bałwankowego brzuszka :)


Na koniec każdy chciał przytulić bałwanka, bo kto by nie chciał :) :) :)

wtorek, 25 listopada 2008

ŚNIEŻNE SZALEŃSTWO :)

Zima do nas zawitała i na dłuższą chwilę się zatrzymała, a więc dziewczyny z wielką radością poznawały smak śniegu, testowały wytrzymałość kurtek i spodenek na przemoczenie. Matylda i Karolinka szykują się do sankowej przygody ... 

a Maja już gotowa do drogi ...

Mamy dzielnie ćwicząc mięśnie przedramion, tricepsy i bicepsy, zastępują sobie wieczorny aerobic ...


a na koniec wszyscy chcieliśmy ulepić bałwana, ale śnieg był ciężki w obróbce ... ale zebrało się naprawdę wesołe przedszkole, w mocno żeńskim wydaniu i wszystkie "małe gwiazdki" w podobnym wieku ; od lewej Natalia, Karolinka, Miriam, Maja, Matylda i Nadia :) 

sobota, 22 listopada 2008

GDAŃSK ORUNIA RZUT BERETEM DO TORUNIA :)

Z radosną wizytą do naszej całej Brygady M3, a przede wszystkim do Matyldy przyjechała ciocia Kasia z Hanią. Radość małych koleżanek nie miała końca, razem muzykowały, tańcowały i wielkie bieganki uskuteczniały ... Tata Marcin zorganizował też wielkie-małe muzykowanie, gdzie różne instrumenty poszły w ruch :)

Na koniec wizyty wielkim odryciem były Krecika przygody w mieście, które dziewczyny śledziły z wielkim zaangażowaniem i każda z nich chciała pierwsza odkrywać kolejną stronę przygód. Tuż obok była ciocia Kasia która opowiedziała całą Krecikową historyjkę. To była cudowna wizyta :)

piątek, 21 listopada 2008

ANTY-DEPRESYJNY PORANEK

Matylda dzisiaj rano wstała o kosmicznie wczesnej godzinie i od razu chciała żeby podnieść jej roletę, a za oknami była było szaro buro, deszczowo z opadami pierwszego śniegu ... Nie odebrało to energii Matyldzie, a raczej ją jeszcze nakręciło, bo pełna wigoru zaczęła mnie odkrywać wołając " mama, tawaj jest ciemno, brzydko, zimno i pada deszcz, będą kałuże !!!! " To niesamowite; od dzieci powinniśmy uczyć się porankowego optymizmu, bo chyba nieźle po wczorajszych lekcjach czarów z Poko zaczarowała pogodę i teraz jest słońce na niebie :)

wtorek, 18 listopada 2008

Matylda odkryła "zębelki"

Matylda z wielką radością odkryła "zębelki", bo tak właśnie woła na pożyczone od taty pędzelki ...


a kiedy je odkryła już cały czas chciała malować... pożyczyła od taty również 4 małe opakowania z kolorami i mieszała na różne sposoby z radością wielką traktując farbkami kartkę jak i koszulkę którą miała na sobie .... Dlatego czym prędzej naszą małą artystkę trzeba wyposażyć w jej farbki, a co najważniejsze w mega fartuch który zakryje sporą część ciała :)

poniedziałek, 17 listopada 2008

Przygody Muchomora Kropeczki. część 1

    Pewnego razu (bo jak inaczej zacząć bajkę?) w głębokim lesie, pod kołderką z jesiennych liści drzemał sobie słodko grzybek. Był on niejadalny, co miało swoje duże zalety. Leśne zwierzątka nie za bardzo przepadały za jego smakiem. Mógł zatem jesień całą przesiedzieć skryty w  swojej liściastej pościeli. Były też i złe strony bycia niejadalnym. Zazdrościł swoim kuzynom prawdziwkom i podgrzybkom podróży, na które zabierali je panowie i panie w gumiakach. Musiały to być podróże fascynujące i wciągające, albowiem żaden z nich już z niej nie wrócił...Tak, wyobrażał sobie, że pewnego dnia wzniesie się w kobiałce lub plecionym koszyku wysoko, ponad mech i ściółkę. Będzie głośno śmiał się i wołał do współtowarzyszy-jak pięknie!jak cudownie! Niestety nie było mu to dane i jedyne czego doświadczał to szturchnięcia butów małych chłopców i dziewczynek. Oni najbardziej cieszyli się na jego widok. Biegli mu naprzeciw z okrzykiem zdobywców-mamo, mamo!znalazłem grzyba!jaki ładny!Potem jednak słyszał już tylko-zostaw go!to trujący grzyb! Zachwyt zamieniał się w zrezygnowanie i w najlepszym wypadku kończył się kopnięciem od niechcenia. 

     Z tymi zwierzętami leśnymi to nie do końca prawda. Otóż byli tacy, którzy jednak go podgryzali. Najczęściej były to owady, a szczególnie muchy. Nasz bohater nie wspominał tych spotkań zbyt dobrze, bo tu ani się rozmowa na dobre nie rozkręciła, a mucha już kończyła swój krótki owadzi żywot. Jedna za drugą. Legenda leśna głosi, że to od tego właśnie grzybek nasz zyskał imię rodowe - Mucho-mor. Nie ma się czym chwalić, nieprawdaż? W towarzystwie wstyd się przedstawić. A szczególnie w towarzystwie tych wszystkich sympatycznych muszek, uroczych gzów, żuczków i chrabąszczy. Trzeba było coś z tym zrobić. Tak dalej być nie mogło!Dlatego też pamiętnego dnia postanowił zmienić imię. Nieraz słyszał dziewczynki, które w zachwycie wołały pokazując go paluszkami - jakie ładne kropeczki! Wtedy było mu miło i tak właśnie chciał się czuć. -Nazywam się Kropeczka. M. Kropeczka-przedstawił się sam sobie w ten  słoneczny, jesienny dzień. Świat od razu wydał się piękniejszy!

cdn.

WEEKENDOWE IMPREZOWANIE :)

Matylda wybrała się z rodzicami w sobotę na imprezkę do Asi i Kuby i można powiedzieć, że był to jej debiut na wieczornych imprezach. Do tej pory zawsze rodzice starali się dotrzeć do domu w porze około kąpielowej. Tym razem rodzice założyli ambitny plan, że najpierw sie wszyscy wspólnie pobawimy, a następnie Matylka będzie mogła skorzystać z małego łóżeczka i słodko drzemać, a rodzice rozmawiając o muzyce, filmach i wielu tematach o których tu nie nadmienimy będą mogli zapomnieć o "jesiennej bryndzy"... I tak też sie stało, gdy Matylda wybrała sobie łóżeczko i tygrysa jako przyjaciela do snu i o 21.00 opuściła z gracją towarzystwo, a rodzice jeszcze długo, długo mogli się relaksować wspaniałym czasem ze znajomymi. Około 3.00 śpiącą Matylkę ubraliśmy i lekko zdzwioną zawieźliśmy do jej prawdziwego łóżeczka, gdzie zasnęła jak aniołek. To był piekny prezent od Matyldy dla rodziców, czas na relaks i rozmowy, za co bardzo dziękujemy naszej królewnie :) Czekamy na nastepny taki wieczór ...

niedziela, 16 listopada 2008

gołębie rządzą Długim Targiem




bezczelne ptaszyska łapczywie pochłaniają nasze nadwyżki pieczywa

oddała Matylda swoje śniadanie...tak, własnoręcznie go z rana nie dokończyła, chyba właśnie po to, aby podzielić się z gołębiami z Długiego Targu.

a jesień była piękna tego roku.

czwartek, 13 listopada 2008

Parada wspomnień !

Ach co to był za dzień, rano daleka wyprawa do piekarni, potem tańce z piłką i lepienie zwierzatek z plastoliny.
Za każdym razem jest dla nas szokiem jak szybko Matylda chwyta teksty które my do niej mówimy. Dzisiaj podczas lepienia całej brygady zwierzątek, powiedziałam, że za chwileczkę dołączy również motylek, na co Matylka spojrzała na mnie skupiona mówiąc "skoro tak mówisz, to pewnie tak będzie" ...



Na koniec dnia ogladałyśmy zdjecia w albumach i jedno najbardziej przykuło Matyldy uwagę, bo faktycznie trochę wygląda jakbyśmy się wyrwali z psychiatryka, a to tylko rodzinny wieczór jakieś 8 lat temu. Matylda była zafascynowana i mówiła: " mama motylek, ohamed tygysek, wujek czaszek, a to ajączek ..." Długo próbowalismy jej wytłumaczyc kto jest pomalowany na zajączka, ale nie za bardzo wierzyła :)

wtorek, 11 listopada 2008

LADY SŁODZIULA I DŻOLEROS :)


Ostatnio Matyldę odwiedziła ciocia Aga, która przyniosła jej w podarunku dwóch nowych kompanów. Słodziula szybko została zaproszona w grono najbliższych bo przecież ma kratkowe buty, a to nie lada sprawa ...

Dżoleros natomiast walczy o Matyldowe serce i już ma wytatułowane na ramieniu jej imię. Pierwsze koty za płoty, wspólny taniec powitalny odtańczony :)
To nie był natomiast koniec prezentów od cioci Agi, była również plastolina która stała sie numerem jeden, ale to oddzielna historia ...

P.S.Już wkrótce ruszy e-sklepik Agi, gdzie siostry i bracia Słodziuli i Dżolerosa będą mogli znaleźć swoich nowych właścicieli! damy znać:)

niedziela, 9 listopada 2008

JESIENNA ZADUMA* ( *-depresja)


nic nie mam, zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem.

nawet nie wiem jak tam sprawy za lasem.

sam już nie wiem co robić mam
nie chcę dłużej smażyć tłuczonego szkła



mam już dość leżenia pod kałużą

ratuj mnie jesienny mały boże

sobota, 8 listopada 2008

KRYZYS A SPRAWA POLSKA


zwiedziony zostanie ten, kto zwietrzyć chciał będzie tutaj kontekst polityczny...

...Matylda znalazła kawałek pękniętego balona i stwierdziła, że Kaczor, jej ostatni kompan, pękł...

...ale Mama jej szybko wytłumaczyła, że "kaczory nie pękają". I z tym hasłem na ustach dziewczynka przemierza świat...

czwartek, 6 listopada 2008

NOWY ZAWODNIK I LIGI KOSZYKÓWKI



ma na imię Michał, a ściślej mówiąc Michael, albowiem namaszczony został przez niejakiego Jordana. Ania i Kuba - oto rodzice przyszłego wymiatacza NBA!





Sprzwdziliśmy, czy się nada - oceńcie sami;)

PORANEK Z POKO :)


Matylda codziennie pełna radości czeka na nowe przygody POKO, który zaczarowuje świat, a ona jak zaczarowana siedzi przed telewizorem. Można powiedzieć, że gdyby nie POKO, BIBI i MINUS świat nie byłby taki piękny, a rodzice zyskują całe 20 min na spokojną kawę...

Dzisiaj również tata został zaproszony do oglądania i nie mógł się ruszyć z kanapy, tak Matylda chciała się pochwalić swoimi przyjaciółmi ...

A dzisiaj Superpoko i Superminus ratowali Świat, jakież to było emocjonujące !!!!