wtorek, 23 sierpnia 2011

koncertowe lato

tym razem bez Matyldy, która dobrze bawi się u dziadków, korzystaliśmy z mnogości dźwiękowych inspiracji, a tych w Trójmieście nie brakuje! Na "Parkowaniu" w Parku Oliwskim zagrał i zatańczył "Zespół Cieśni i Tańca".

Niedługo po nim, Pogodno! Budyń w wersji sopockiej z kojącym krajobrazem morskim w tle(scena przed Zatoką Sztuki) Ten człowiek jest szalony!!!


a na koniec dla równowagi "Marcus+", czyli, jak je nazwali organizatorzy-największe w Polsce widowisko jazzowe. A duży + dla Triloka Gurtu-czarodzieja perkusji-za świetną interakcję z publiką!

3 filmy

1. Melancholia, reż. Lars von Trier

2.W lepszym świecie, reż. Suzanne Bier

3.Pogorzelisko, reż. Dennis Villeneuve

Kolejność oznaczyliśmy chronologią oglądania tychże filmów, natomiast miejsca na podium rozlokowalibyśmy wprost odwrotnie; o ile w ogóle można te obrazy do siebie porównywać...Powód, dla którego zestawiamy je w "trójcę" to ciężar gatunkowy, który wszystkie z nich posiadają. Każdy wbija w fotel i kazdy pozostawia w głowie zalążek myślowego pnącza, które zaraz po wyjściu z seansu(lub chwilę później, po otrząśnięciu się z wrażeń) wrasta w nasze doświadczenia, przekonania, w naszą estetykę. W tej ostatniej najsilniej "rozplenia się" Melancholia. Hasło z plakatu najtrafniej recenzuje film - obejrzeliśmy naprawdę piękny koniec świata. Wywody filozoficzno-estetyczne można sobie pozostawić na wieczorne bajanie przy winie; tematyka filmu "W lepszym świecie" bardziej nadaje się do sensownej rozprawy o dzieciństwie, relacjach i zasadach. Wnioski mozna czerpać garściami...Zostawiam na koniec "Pogorzelisko", choć zakończenie filmu staje się pięknym początkiem i uniwersalnie definiuje słowami bohaterki "początek miłości". O tym obrazie opowiadać nie wypada; należy go po prostu obejrzeć. Kochamy kino!


sobota, 13 sierpnia 2011

Kalimba i Kofifi

Kalimba w Warszawie to jedno z takich miejsc, w których zarówno dzieci, jak i dorośli, czują się świetnie

przestrzeń zaranżowano tak, aby była olbrzymim i wielowymiarowym placem zabaw dla dzieci. są więc zabawki, zjeżdżalnia, kolory, ale i domek "na drzewie"


Matylda spotkała się w Kalimbie z Jagną, którą opiekowała się jeszcze na pobliskim placu zabaw, tym razem już na świeżym powietrzu...

...a rodzice mieli chwilę na kawę. pozdrawiamy Magdę i Pawła:)

Warszawa, działa na nas jak kawa...

...czyli czasem euforia, a czasem drgawki...

...a z Pałacu Kultury i nauki wciąż widok dość szary.

nie to co na Placu Zamkowym. tutaj przeżyliśmy zmasowany atak smerfów



Jak widać w czasie ulicznych akcji papa smerf został pojmany i unieszkodliwiony, zapewne przez zakonspirowanych w niebieskie uniformy ludzi Gargamela.

Centrum Nauki Kopernik-to olbrzymi plac zabaw o edukacyjnym charakterze

spotkaliśmy tam kilka dziwnych postaci(m.in. robot mówiący wierszem),

oraz graliśmy, jak dziadek Jarre, na laserowej harfie!

Matylda, jak i rodzice, na moment przeobrazili się w fakirów. okazuje się, że lezenie na szpilkach jest mocno przereklamowane

W Łazienkach przywitaliśmy się z Fryderykiem, o którym nieco więcej za chwilę...

aby z kolei zachęcić Matyldę do odbioru sztuki przez duże "sz", wybraliśmy się do Zachęty

Matyldę wciągnęła wystawa "Choreografia Ciał" , a najbardziej prezentowany w jej ramach klip Fatboy Slima "Weapon of Choice"

a teraz Chopin! nasz najlepszy, po Wałęsie i żubrówce, towar eksportowy. oczywiście z całym szacunkiem dla Fryderyka. Marcin przygotowywał się do spotkania z mistrzem, ćwicząc improwizacje w Galerii Kordegarda

Muzeum Chopina! nawet dla tych, którym muzyka mistrza z Żelazowej Woli kojarzy się jedynie z wysokoprocentowym napojem;)

multimedialne, genialne, pełne muzyki, ale dzięki wszechobecnym słuchawkom-muzyki w intymnym wydaniu.

specjalna salka dla dzieci z animatorkami, które wciągają w uniwersum chopinowskie najmłodszych. Matylda spędziła tu sporo czasu, świetnie się bawiąc.

znalazło się też coś dla małych i duzych - muzyczny Twister, polegający na uruchamianiu kolejnych utworów za pomocą skakania po wyróżnionych polach. każdemu polecamy Muzeum Chopina, bo jak mawiał klasyk- "jest Chopin-jest impreza!"

Hiszpańskie place zabaw

Skoro to blog Matyldy, to należy im się osobny post-place zabaw w Hiszpanii!

są dosłownie wszędzie-na głównych placach miast, na rogach ulic, przy najbardziej uczęszczanych miejscach.

dobrze wyposażone i kolorowe, ale wkomponowane na tyle w otoczenie, ze nie irytują, a pozwalają rodzicom posiedzieć w kawiarniach, obok których często się znajdują

Matylda poprosiła o zdjęcia z każdą zabawką, aby mieć pamiątkę wesołego czasu na hiszpańskich placach zabaw!

czwartek, 11 sierpnia 2011

Bilbao - Hiszpania to za mało!

Bilbao to niezwykłe miasto-dzięki atmosferze, ale przede wszystkim dzięki Muzeum Guggenheima, którego strzeże kwiatowa rzeźba Jeffa Koonsa - Puppy. Od razu stał się idolem Matyldy; ponoć wzięła go ze sobą do Polski, uprzednio nakarmiwszy


drugiej ściany muzeum pilnuje Spider, typ dość straszny




a to Alhondiga - niezwykłe miejsce w Bilbao, gdzie w jednym, pięknym budynku mieści się mediateka, restauracja, przestrzeń wystawiennicza i...pływalnia. W mediatece genialna przestrzeń dla dzieci. Matylda weszła i została, to świadczy o magnetyzmie miejsca!

od lewej: Oscar, Magda z Matyldą, Miguel, Dominika, Mar. Razem spędziliśmy bardzo miłe chwile w Bilbao:)

jeśli już coś hiszpańskiego, to tapas. jak Ci smakuje, to rzuć chusteczkę, a i pestkę po oliwce, na podłogę. dzięki temu wiadomo, które bary są warte wejścia! "Tapas" Matyldy ograniczył się w zasadzie do napoju winogronowego i kostek lodu, które z niego z lubością, bez krępacji, wyjadała!

Matylda zaproponowała wszystkim sesję zdjęciową w iście tenisowym anturażu


Festiwal Głupich Min przedstawia - "Efekt bilbao"

VIVA ESPANA!

To były piękne wakacje! a post będzie baardzo długi, ale chyba ciekawy:) bardzo staraliśmy się wydobyć esencję z tysięcy zdjęć, które przywozimy z wakacji!

z chmurami jak z bitą śmietaną-niektórzy je uwielbiają, a innych mocno mdli...

na szczęście są "Bazgrołki dla Ślicznotek" i podróż staje się miła i przyjemna!

A to Carlos, wypożyczał nam rowery i pomagał odnaleźć się w Madrycie


Ciepłe pozdrowienia dla Marii:)))

rowerowe zwiedzanie miasta jest cudowne! Matylda w foteliku debiutowała, a my po wielu latach odświeżyliśmy swoją rowerową aktywność!


Madryt ma kolejkę linową, która gwarantuje cudowne widoki!


A dworzec Atocha ma poczekalnię...w palmiarni. W stawiku zaś zółwie wtórują oczekującym podróznym niemrawą postawą.

a to już Toledo. Miasto jak ceramiczny piec do opiekania turystów hiszpańskim słońcem. Kto lubi walki z wiatrakami, ten zaznajomi się z Don Kichotem

oprócz lodów(o które Matylda prosiła na każdym zakręcie), Toledo zapamiętamy dzięki pięknemu wachlarzowi

zabytki zabytki zabytki zabytki zabytki zabytki.

ale i trochę sztuki-Reina Sofia bardzo nam się spodobała; Matyldzie najbardziej przypadł do gustu Salvador Dali. Pytała o tytuł każdego obrazu, a ze juz same tytuły stanowią wstęp do interpretacji dzieła, to dalej było juz tylko zabawniej:)



w Salamance tez doznawaliśmy prazenia się w kamionkowym naczyniu żaroodpornym

katedra - tutaj uraczyliśmy chłodu i spokoju

wakacyjną dietę Matyldy moznaby streścić w dwóch słowach - pizza i lody...


może jeszcze trzebaby dorzucić trzecie-żelki:)

Burgos - katedra i dwie pięknotki w wakacyjnych nastrojach. młodsza była zachwycona ślubem, który miał miejsce w onej miejscowości. stamtąd tez zabrała "walentyny", czyli w jej nazewnictwie serpentyny wystrzeliwane dla młodej pary tuz po wyjściu z kościoła

Myszka-nasz pasażer na gapę podczas wakacji

Malasana to miejsce, które odwiedzał Almodovar; my odwiedziliśmy je na...lody.

pizza, wiadomo, narodowa potrawa hiszpanów, najlepiej smakowała nam na placu

u cioci Dominiki i wujka Oskara Matylda nauczyła się "parzyć" kawę. George Clooney byłby z niej dumny


pawie z Vaiadolid nie zadowalają się suchym chlebem, dopiero po zaserwowaniu croissantów raczyły łaskawie do nas podejść

odrobina wody, radość dziecka bezcenna!

Hiszpanie tak kochają dzieci, ze robią dla nich specjalne wejścia do sklepów. Dla dorosłych też są, ktoś musi przecież zapłacić za zabawki

i tu się kończy nasza hiszpańska przygoda, czas wracać do ukochanej Polski! Tam czeka na nas ukochane polskie deszczowe lato;)