
Korzystając ze słońca które babcia Krysia od rana zaczarowywała Matylka wybrała się z pomocą do zgłodniałych ptaszków, dzielnie dzierżąc w dłoniach siatkę z prowiantem, który równo rozdzeliła ...

pomiędzy mewy, dzielnie o każdy kęs chleba walczące w locie ...

i łabedzie które się nieco między sobą kłóciły ...

A aby uczcić ten weekendowy spacer wybraliśmy się do ulubionej babci Krysi Wedlowskiej Pijalni Czekolady ...

i choć Matylka czekolady jeszcze nie pije to swoje podniebienie pyszną herbatką uraczała :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz