to było w piątek. świeciło słońce, trochę wiał wiatr. dzień całkiem złoto jesienny
dzień wymarzony na ślub. albo ślub wymarzony na ten dzień!
ciocia Aga długo przed ślubem przygotowywała dekoracje. nie były to bynajmniej balony i girl-landy.
szalone pompony, wierszowe imienniki(każdy mógł odczytać swoje haiku), fizelinowe kwiaty w piasku prosto z plazy. wreszcie słoiki po konfiturach w roli świeczników. cudownie!
pierwsza próba wypuszczenia lampionów odbyła się na Pachołku...
ale skończyła się niepowodzeniem. była za to okazja aby je przyozdobić przed kolejnym podejściem do lotu...
tym razem, choć nie bez obaw, ze spalimy zajazd, lampiony poszybowały w ciemną noc, aby obwieścić wszem i wobec newsy o Młodej Parze. szybciej niz twitter i facebook!
Cieszymy się, że mogliśmy tam być wraz z Agą!
Fortes fortuna adiuvat!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz