1. Melancholia, reż. Lars von Trier
2.W lepszym świecie, reż. Suzanne Bier
3.Pogorzelisko, reż. Dennis Villeneuve
Kolejność oznaczyliśmy chronologią oglądania tychże filmów, natomiast miejsca na podium rozlokowalibyśmy wprost odwrotnie; o ile w ogóle można te obrazy do siebie porównywać...Powód, dla którego zestawiamy je w "trójcę" to ciężar gatunkowy, który wszystkie z nich posiadają. Każdy wbija w fotel i kazdy pozostawia w głowie zalążek myślowego pnącza, które zaraz po wyjściu z seansu(lub chwilę później, po otrząśnięciu się z wrażeń) wrasta w nasze doświadczenia, przekonania, w naszą estetykę. W tej ostatniej najsilniej "rozplenia się" Melancholia. Hasło z plakatu najtrafniej recenzuje film - obejrzeliśmy naprawdę piękny koniec świata. Wywody filozoficzno-estetyczne można sobie pozostawić na wieczorne bajanie przy winie; tematyka filmu "W lepszym świecie" bardziej nadaje się do sensownej rozprawy o dzieciństwie, relacjach i zasadach. Wnioski mozna czerpać garściami...Zostawiam na koniec "Pogorzelisko", choć zakończenie filmu staje się pięknym początkiem i uniwersalnie definiuje słowami bohaterki "początek miłości". O tym obrazie opowiadać nie wypada; należy go po prostu obejrzeć. Kochamy kino!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz